Data wydania:22 listopada 2010
Etykieta:Potrącenie od dochodu
Cztery lata później Czarna parada ugruntowali swoją pozycję jako najbardziej przyjaznego gotykowi pop-punkowemu zespołowi w Ameryce, My Chemical Romance powraca z kontynuacją, której najlepszą piosenką jest Summertime. Czy ci kochający horrory królowie dramatu rozjaśnili się i odeszli, Katy Perry? Cóż, nie do końca: Party Poison i Vampire Money widzą jak staromodni Misfits, podczas gdy Destroya znajduje frontmana Gerarda Waya, który deklaruje brak wiary w Boga, miłość i ciebie. Wierzę, że jesteśmy wrogiem! on skowyczy nad industrialnym riffem rockowym groovem.
Jednak mimo całej swojej wyobrażeń o imperium zła, wielkoduszni Dni zagrożenia — z którym My Chem nagrała Czarna parada producent Rob Cavallo po przerwanej współpracy z Brendanem O’Brienem (Pearl Jam, Bruce Springsteen) — wydaje się, że bardziej zdaje się na to wpływ najnowsze alter ego Waya: Daddy. Jego żona, LynZ z Mindless Self Indulgence, w zeszłym roku urodziła córkę Bandit.
W Sing Way namawia chór, aby zaśpiewał to dla chłopców, zaśpiewał to dla dziewcząt, a potem obiecuje, że zapewni ci bezpieczeństwo dziś wieczorem w S/C/A/R/E/C/R/O/W, mocnej balladzie w średnim tempie . Z brzmiącymi nowofalowymi gitarami i delikatnymi błyskami syntezatora, Summertime może uchodzić za coś z ostatniego albumu Coldplay. Możesz uciekać ze mną, kiedy tylko chcesz, kurwy Way, ale facetowi wcale się nie spieszy, żeby nigdzie iść. Żyj życiem Znajomy, rodzinny.